Archiwum grudzień 2014


2 rozdział :*
10 grudnia 2014, 20:48

Nastała sobota , nie mogłam się doczekać spotkania z Igorem..
Umówiliśmy się na 16, od samego rana , a właściwie od piątku wieczór jestem cała w emocjach. Obudziłam się już o 5 nad ranem, nie mogłam spać, poleżałam w łożku do około 9:30 słuchając piosenek Justina , mojego idola. Igor mieszkał około 10km ode mnie , dlatego też z domu wyszłam przed 15 żeby nie spóźnić się na autobus, który z przystanku na mojej ulicy miał odjechać o 15:03. Do jego domu autobusem jadę 20-35 minut zależy czy są korki czy nie , a dzisiaj są. Nie chciałam się spóźnic na tak ważne dla mnie spotkanie. Ubrałam się i poszłam na przystanek, czekałam na autobus zaledwie 3 minutki i pojechałam. Na miejscu byłam około godziny 15:50. Udałam się w stronę domu Igora. Mieszkał ulicę dalej. Zadzwoniłam domofonem aby mi otworzył. Po chwili wyszedł i powiedział :
-Cześć.. kochanie - powiedział z ukrytym uśmiechem na ustach.
-Hej.. miło cię widzieć. - odpowiedziałam.
Zaprosił mnie do środka. Zadbał o to czy nie chcę mi się pić, poczęstował mnie ciastem swojej mamy, której ciasta są wprost niesamowite.
Po zjedzeniu ciasta przeszliśmy do rozmowy.
-Igor czemu to wszystko tak się potoczyło ? Ja cię bardzo kocham i nie wyobrażam sobie żeby cię już obok mnie nie było.. Rozumiesz mnie ? - powiedziałam z łzami w oczach. Na co on cicho odpowiedział..
-Rozumiem cię słońce , ale wolę żebyśmy zerwali niż żebyś codziennie patrzyła jak upadam.. Nie wiem ile dni życia mi zostało.. Nie chcę cię ranić kochanie zrozum. Ja też bardzo cię kocham , nie chciałem żeby to wszytsko się tak potoczyło.
Nastąpiła grobowa cisza, nie umiałam, nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Płakałam jak głupia. Przysunał się do mnie mocno przytulił i pocałował w czoło mówiąc :
- Pamiętaj, że zawsze będę cię kochał.
-Ale kochanie nie zostawiajmy tego tak ja nie dam rady bez ciebie żyć, Igor nie rób mi tego , jesteś silny wygrasz z tą cholerną chorobą. Jestem i zawsze z tobą będę. Proszę cię. - Głos strasznie mi się łamał po policzkach spływały tysiące łez.
Nasza rozmowa toczyła się przez jakieś kolejne dwie godziny, nie dałam rady mu przetłumaczyć , że go kocham i chcę z nim być ze względu na wszystko. Wybiła godzina 18:30 , musiałam wracać do domu , ponieważ zrobiło się ciemno.
W domu byłam o godzinie 19:15, całą drogę w autobusie płakałam, nie mogłam przestać.. Mama czekała z obiadem, tym razem nie była pod wpływem alkoholu. Na szczęście. Kiedy weszłam do domu i mama zauważyła , że płacze zapytała z niby troską :
- Córciu co się dzieje ? Czemu płaczesz ?
- Od kiedy cię to obchodzi ? Teraz pytasz , bo nie piłaś ?! Szkoda , że nie interesujesz się mną w taki sposób na codzień !
Nie dając jej szansy na odpowiedź zamknełam się u siebie , puszczając muzykę , dość głośną..
Jutro ( niedziela ) umówiłam się na spotkanie z Agą i Marleną.

1 rozdział :)
09 grudnia 2014, 18:59

 Pewnego dnia całe moja życie się zawaliło. To wszystko wydarzyło się 25 stynia 2013 roku. Obudziłam się , wykonałam poranną toaletę , zjadłam śnidanie , a następnie wyruszyłam do szkoły. W szkole było tak jak zawsze, przywitałam się z swoimi przyjaciółkami z klasy , Agnieszką i Marleną. Znamy się od podstawówki, teraz uczęszczamy do drugiej klasy gimnazjum. Na pierwszej lekcji miała odbyć się fizyka, ale okazało się , że pani zachorowała. Cała moja klasa udała się w stronę świetlicy szkolnej. Tam usiadła, przy stole z AGą i Marleną. Każda z nas wyjęła swój telefon i " odpaliła " facebook'a. Marlena po kilku minutach zauważyła , że do moich oczu napływają łzy, zmartwiła się i zapytała z troską o co chodzi , na to odpowiedziałam , że nic nie mówiąc pokazałam Marlenie wiadomość od jej chłopaka Igora. Napisał , że ze mną zrywa i nie chce ze mną już być. Igor , był to chłopak z innej klasy , w moim wieku. Chodzilimy ze sobą pół roku. Poznaliśmy się przez Agnieszkę. Marlena zaczeła pytać co sie stało , dlaczego zerwał, jaki miał powód. Nie otrzymała odpowiedzi , ponieważ wybiegłam z płaczem, opuszcając świetlicę. Dziewczynypobiegłe za raz za mną. Chwilę mnie szukały chodząc po korytarzach naszej szkoły , ale domyśliły się , że jestem w szkolnej toalecie. Znalazły mnie siedzącą w kabinie i płaczącą. Zamknęłam się. Prosiły żebym otworzyła drzwi. Z początku nie chciałam, ale po 10-15 minutach otworzyłam. Dziewczyny bardzo się o mnie martwiły, są bardzo kochane i zawsze mi pomagają. Po chwili ujrzały , że tzrymam w ręku cyrkiel nad żyłami prawej ręki. Aga wyrwała mi go z ręki , a Marlena mocno mnie przytuliła, aby dodać mi otuchy i mnie pocieszyć. Zawsze sobie pomagałyśmy.
Kiedy wszystko w miarę się uspokoiło wróciłyśmy na świetlicę. Pani wypytywała co się stało. Dziewczyny powiedziały , że nic wielkiego. Musiały kłamać. Poprosiłam żeby nikomu nic nie mówiły. Po dzwonku na przerwę udałam się z resztą klasy pod salę od geografii. Do końca pobytu w szkole byłam smutna i zdołowana. Dzieczyny starały się mnie pocieszyć, ale bez skutku. Po szkole dziewczyny odprowadziły mnie do domu, chciały zostać , ale ja nie chciałam. Zrobiło im się przykro. Wchodząc do domu , wrzuciłam swój plecak do pokoju i z wielkim chukiem zamknęłam drzwi. W domu była moja mama, jak zwykle pod wpływem alkoholu, szybko przyszła do mojego pokoju. Zrobiła mi awanturę, jak na codzień. Krzyczała, wyzywała i tylko pogarszała całą sytuacje. Potrzebowałam jej wsparcia, przytulenia, a nie jej krytyki i czepiania się. Nie miałam siły się z nią znowu kłócić, ani rozmawiać, dlatego wyrzuciłam ją z pokoju. Mama po chwili krzyku, wyszła. Dużo muślała o tym co się wydarzyło , o Igorze , dlaczego mnie zostawił , obwiniałam się. W głowie miałam myśli samobójcze, nie dawałam sobie z tym wszytskim rady. Do wieczora leżałam wtulona w poduszkę i płakałam. Około godziny 22 poszłam w stronę łazienki , aby się umyć. Także wtedy o nim myślałam. Postanowiłam do niego napisać, żeby wyjaśnić całą tą sytuację. Igor nie chciał wyjaśniać o co chodzi, płakałam, i napisałam mu , że jeśli nie wyjaśni to skończę z swoim życiem. Odpisał żebym nigdy więcej tak nie mówiła , ani myślała. Po czym wyjaśnił o co chodzi...
Napisał : " Aniu nadal bardzo Cię kocham , jesteś dla mnie ogromnie ważna. Jesteś dla mnie wszystkim. Nie zerwałem z Tobą , dlatego że cię już nie kocham lub z twojej winy. Nie chciałem ci podać prawdziwego powodu, ale teraz widzę , że muszę to zrobić , bo nie chcę żebyś cierpiała z mojej winy. Chodzi o to , że jestem ciężko chory, mam białaczkę.. ". Czytając tą wiadomość rozpłakałam się jeszcze bardziej, nie mogłam uwierzyć w to co widziałam, przeczytałam. Nie odpisałam mu, tylko do niego zadzwoniłam. Mimo tego , że było późno musiałam z nim poważnie porozmawiać. Umówiliśmy się na spotkanie. Spotkanie miało się odbyć 27 stycznia ( sobota ) o godzinie 16 w jego domu.